Rozdział 4 Miałaś to słyszeć.
Elena
Ledwo weszłyśmy do domu Bianka od razu zaczęła gadać o dzisiejszym dniu. W takich chwilach chciałam zakleić jej usta taśmą klejącą.
- Elen. Co sądzisz o moim nowym partnerze?
- Jest w porządku. - odpowiedziałam.
- W porządku? Wiesz Eleno, jak dla mnie ktoś jest w porządku, to nie obściskuje się z nim.
- Bianko. Nie obściskiwaliśmy się. Jonathan pożyczył mi tylko kurtkę.
- Tylko?
- Tak Bianko. Jonathan jest twój.
- Serio?
Zaśmiałam się cicho.
- Jeśli ci się podoba, to mi to nie przesadza. Nie jestem nim zainteresowana.
Bianka uśmiechnęła się i usiadła na kanapie. Salon w naszym domu był urządzony w dość staroświeckim stylu. Ściany pomalowano na kremowo, a meble były ciężkie i stare. Nie wiem co mogło się w nim komukolwiek spodobać.
Był zupełnie inny niż mój pokój. Usiadłem obok Bianki.
- Jest moim nauczycielem. - powiedziała.
Spojrzałam na nią jak na wariatkę.
- Kto? - zapytałam.
- Jonathan Kepler, to mój nauczyciel.
- Żartujesz? - poczekałam chwilę na powiedzenie, ale się go nie doczekałam. - Wzięłaś mnie na misje, na której był twój nauczyciel?! Czyś ty powariowała?! Bianka!
- Uspokój się Eleno. Wyświadczam ci przysługę.
- Przysługę?! Oszalałaś?
- Jonathan nie jest taki jak inni aniołowie. Zainteresował się tobą.
Prychnęłam i poszłam w stronę pokoju.
- Gdzie idziesz?
- Do pokoju. Wyjdę jak zmądrzejesz. - powiedziałam po czym dodałam. - O ile to nastąpi.
- Słyszałam to!
- Miałaś to słyszeć.
- Osz ty podła.
Bianka zerwała się na równe nogi, po czym zaczęłam mnie gonić. Weszłam do pokoju. Zamknęłam drzwi, a Bianka spróbowała je otworzyć. Po paru minutach anielica poddała się. Otwarłam drzwi. Wyszłam na paluszkach na korytarz. Pomyślałam, że anielica dała spokój, jednak się myliłam. Bianka naskoczyła na mnie i walnęła mnie poduszką. Nie pozostałam jej dłużna. Wbiegłam do pokoju. Złapałam poduszkę i oddałam jej. Czerwono włosa jednak była ode mnie silniejsza i zwaliła mnie na łóżko.
Zaśmiałam się, a Bianka usiadła obok mnie. Była jak moja starsza siostra.
- Już się nie gniewasz? - zapytała.
- Nie. Już nie.
Jonathan
Wszedłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżku. Czy to możliwe, że znów mogę ją mieć przy sobie? Schowałem twarz w dłonie. tak długo jej szukałem, a ona mogła być tak blisko. Nie. To nie ona. A może jednak. Nie. Poświęciłem tyle lat, aby ją znaleźć, to nie może być ona. Mylisz się. Znasz ją. Wstałem i poszedłem do Rona, aby złożyć raport z misji. Ciekawe co powiesz skoro przez większość czasu byłeś z nią. Coś wymyśle. Zapukałem do gabinetu Rona i wszedłem do środka. Strażnik czasu siedział przy biurku.
- Jak tam na misji z moją córką? - zapytał.
- Dobra, ambitna, mądra i...
- I nie było cię przy niej. - dokończył za mnie.
- Tak.
- Co cie zajęło mój chłopcze?
- Mroczna. Zająłem się mroczną.
- Miranda Owens była zadaniem Bianki... - przerwałem mu.
- Nie Miranda. Bianka zajęła się panią Owens, a ja rozmawiałem z koleżanką Bianki, Eleną.
- Bianka nie ma koleżanek, a na pewno nie mroczną.
Spojrzałem zdziwiony na Rona. Strażnik czasu uznał, że zwariowałem. Podpisałem papiery i przysiągłem, że będę się jej przyglądał przy następnej misji. Mimo to całą drogę do pokoju myślałem o Elenie i o tym, że Ron o niej nie wie. Musisz o niej zapomnieć. Nie mogę. Daj sobie spokój. Nie potrafię. Muszę dowiedzieć się o co chodzi z ą mroczną. To tylko kolejne zadanie. Na pewno? Tak.
Rozdział supi <3
OdpowiedzUsuńCzyży Elena pzypominała Johnatanowi tą jego ukochaną, która umarła?
To coś w stylu sobowtórów?
Czekam na next <3
Weny :*
Rozdział supi <3
OdpowiedzUsuńCzyży Elena pzypominała Johnatanowi tą jego ukochaną, która umarła?
To coś w stylu sobowtórów?
Czekam na next <3
Weny :*
Uuuuuu zapowiada się extra <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń