Rozdział 25 Cały świat mi wirował.
Elena
Wróciłam do rzeczywistości. Edmund patrzył na mnie z tym swoim diabelskim uśmiechem. Jeremy był zmartwiony, jednak nie ruszył się z miejsca.
- Nie mogłaś po prostu mi go oddać? - zapytał mój brat. - Żyła byś sobie dalej z tym twoim kochasiem...
Zaczęłam odsuwać się do tyłu.
- Dokąd ty idziesz!! - wrzasnął na mnie Edmund.
Zaczęłam uciekać w stronę miasta. Edmund pojawił się przede mną, złapał mnie za ramię i odrzucił do tyłu. Spróbowałam się zatrzymać, ale dalszy lot powstrzymało dopiero drzewo. Uderzyłam głową w drzewo. Poczułam ogromny ból.
- Oddaj mi ten naszyjnik.
Przypominały mi się słowa mamy. Miałam go pilnować. Rozprostowałam skrzydła do lotu. Wzbiłam się w powietrze. Edmund rzucił we mnie metalowym biczem, który obwiązał mi się na nodze, po czym pociągnął go na dół. Każde pociągnięcie ciągło mnie do dołu. Noga niemiłosiernie mnie bolała. Czułam jak na ziemię kapie moja krew.
- Przestań! - wrzasnął Jeremy. - Obiecałeś, że nie zrobisz jej krzywdy.
Kątem oka widziałam jak Jeremy uderza Edmunda. Pod wpływem uderzenia spadłam na dół. Całym ciałem trafiłam w ziemię. Bicz owinął mi się w okół całego ciała. Nie mogłam rozwinąć skrzydeł. Leżałam przygnieciona. Nic nie mogłam zrobić. Edmund podstawie do mnie.
- Oddaj mi ten naszyjnik i po kłopocie.
- Nigdy.
- Nigdy? Jeszcze zobaczymy. Słyszałaś ile warte dla Lucyfera są skrzydła mrocznej, zwłaszcza takiej z białymi przebłyskami? Dużo więcej niż możesz się domyślić. Zabiorę ci wszystko Eleno. Naszyjnik, skrzydła...
Edmund wyciągnął z kieszeni sztylet. Chciałam się wyrwać i uciec, ale mnie unieruchomił.
- Jesteś idiotą siostrzyczko.
Czułam jak zimna stał broni dotyka moich pleców. Po chwili pojawił się ogromny ból. Krew leciała mi strumieniami z nacinanych skrzydeł. Wrzeszczałam, błagam, żeby przestał. Łykałam słone łzy. Czułam się poniżona. Cały świat mi wirował. Byłam zmęczona, obolała, wykończona. Wydawało mi się, że trwa to całymi godzinami. Przestałam czuć nowe nacięcia, ale dalej plecy mi krwawiły. Usłyszałam odgłosy walki. Nie wiedziałam kto z kim walczy. Może mi się to przesłyszało. Ktoś położył moją głowę na swojej nodze.
- Ron! Ona krwawi! - powiedział pierwszy głos.
Jonathan? Błagam w głowę, by to był on.
- Spokojnie. Pokaż to...
Ktoś delikatnie dotykał moich pleców, aby mnie mocniej nie zranić. Otwarłam oczy i zobaczyłam niewyraźną twarz Jonathana.
- Jonathan... - zaczęłam.
- Jestem przy tobie. Słyszysz? Nie zostawiaj mnie! Elen. Błagam. Kocham cię. Zostań ze mną. Wyjdziesz za mnie?
- Wyjdę. - szepnęłam i odpłynęłam w krainę snów.
Cooo ?!?!?! Czy ja dobrze przeczytałam ?! Jonathan oświadczył się !!!!❤❤❤ będzie ślub jak ta lala ❤👌 <3 !!! Kocham❤
OdpowiedzUsuń