Rozdział 26 Jestem tu.
Jonathan
Siedziałem spokojnie w swoim gabinecie, czekając, aż zajęcia się zakończą. Jednak coś mnie nie pokoiło. Jednak nie wiedziałem co to takiego. Około południa do mojego gabinetu wpadł Ron. Archanioł miał poważną minę. Jedyna rzecz jakiej się po nim spodziewałem, to ochrzanu. Ron spojrzał na mnie i powiedział.
- Myślę, że coś się stało z Eleną.
Więcej nie musiał mi mówić. Przenieśliśmy się do miejsca, gdzie była Elena. To co zobaczyłem zaszokowało mnie. Anioł ciemności trzymał moją ukochaną, a co gorsza znałem go. Edmund Carstair, czarna owca rodziny. Ron zajął się Edmundem, a ja pobiegłem do Eleny. Położyłem jej głowę na swojej nodze. Edycja zniknęła, a razem z nim skrzydła Eleny, które wcześniej leżały na ziemi. Spojrzałem na jej plecy. Krwawiły.
- Ron! Ona krwawi! - wrzasnąłem.
Anioł pobiegł do nas.
- Spokojnie. Pokaż to...
Strażnik czasu dotknął placówki Eleny tak, aby nie zrobić jej krzywdy. Elena otwarła załzawione oczy.
- Jonathan... - zaczęła mówić, ale jej przerwałem.
- Jestem przy tobie. Słyszysz? Nie zostawiaj mnie! Elen. Błagam. Kocham cię. Zostań ze mną. Wyjdziesz za mnie?
Wiem, że to nie była odpowiednia chwila na zaręczyny, ale chciałem mieć pewność, że zostanie ze mną na zawsze. Pierwszy raz od bardzo dawna miałem łzy w oczach.
- Wyjdę. - szepnęła i odpłynęła.
Miałem w tedy mieszane uczucia. Cieszyłem się, martwiłem i byłem zły na siebie za to co się stało. Podniosłem ją i przeniosłem się do szpitala w niebie. Nie zdążyłem nic powiedzieć, gdy podbiegła do mnie pielęgniarka. Polecam Elenę na łóżko szpitalne, a lekarz zawiózł ją do sali operacyjnej. Znikła mi z oczu. Nie wiedziałem co jej robią. Po paru godzinach Elena trafiła do jednego z pokoi dla pacjentów. Spała, a na jej ciele widniał biały bandaż. Usiadłem na krześle znajdujący się obok niej i trzymałem ją za rękę.
- Jestem tu.
Niedługo potem do pokoju Eleny przyszedł Ron, a zaraz po nim wpadła Bianka. Dobrze, że Elena spała, gdyby nie to, zapewne wiła by się z bólu. Chciałam by nie cierpiała. Nie wiedziałem jak jej pomóc, a bardzo tego chciałem.
- Ron! Ona krwawi! - wrzasnąłem.
Anioł pobiegł do nas.
- Spokojnie. Pokaż to...
Strażnik czasu dotknął placówki Eleny tak, aby nie zrobić jej krzywdy. Elena otwarła załzawione oczy.
- Jonathan... - zaczęła mówić, ale jej przerwałem.
- Jestem przy tobie. Słyszysz? Nie zostawiaj mnie! Elen. Błagam. Kocham cię. Zostań ze mną. Wyjdziesz za mnie?
Wiem, że to nie była odpowiednia chwila na zaręczyny, ale chciałem mieć pewność, że zostanie ze mną na zawsze. Pierwszy raz od bardzo dawna miałem łzy w oczach.
- Wyjdę. - szepnęła i odpłynęła.
Miałem w tedy mieszane uczucia. Cieszyłem się, martwiłem i byłem zły na siebie za to co się stało. Podniosłem ją i przeniosłem się do szpitala w niebie. Nie zdążyłem nic powiedzieć, gdy podbiegła do mnie pielęgniarka. Polecam Elenę na łóżko szpitalne, a lekarz zawiózł ją do sali operacyjnej. Znikła mi z oczu. Nie wiedziałem co jej robią. Po paru godzinach Elena trafiła do jednego z pokoi dla pacjentów. Spała, a na jej ciele widniał biały bandaż. Usiadłem na krześle znajdujący się obok niej i trzymałem ją za rękę.
- Jestem tu.
Niedługo potem do pokoju Eleny przyszedł Ron, a zaraz po nim wpadła Bianka. Dobrze, że Elena spała, gdyby nie to, zapewne wiła by się z bólu. Chciałam by nie cierpiała. Nie wiedziałem jak jej pomóc, a bardzo tego chciałem.
Mam zaszczyt cię nominować do LBA! WIĘCEJ: http://the-mortal-instruments-the-otherstory.blogspot.fi/2016/08/2x-liebster-blog-award.html#more
OdpowiedzUsuńPS. ROZDZIAŁ BOOSSSKIII <3
Suuupi !! Elen ma mieć skrzydła!!! Czekam ... I kocham ❤❤
OdpowiedzUsuń